Twórcy politycznych partii, szczególnie tych nowo powstałych, starają się pozytywnie kształtować ich wizerunek

Niniejszym przedkładam moje zdanie odrębne do nazwy Antypartia.

A.

1. Twórcy politycznych partii, szczególnie tych nowo powstałych, starają się pozytywnie kształtować ich wizerunek m.in. nadając swym organizacjom nazwy „ciepłe” w odbiorze, ewentualnie „neutralne”, przy uwzględnieniu oczywiście podmiotowości tego kręgu odbiorców do których idee partii są kierowane. Nazwa własna każdej organizacji to jej pierwsza medialna wizytówka.

2. Są jednak partie o nazwach „dziwnych”. Taką była PPPP, która wzorowała się w swoim charakterze na Pomarańczowej Alternatywie i innych ruchach quasi-politycznych z początku lat 90-tych. Niecodzienna nazwa i rozczarowanie transformacją ustrojową w Polsce sprawiły, że w wyborach parlamentarnych w 1991 roku PPPP uzyskała względnie wysokie poparcie.

3. Powstanie partii PPPP było traktowane przez jej twórców jako żart, który trwał 3 lata. Cel działalności partii Antypartia, biorąc pod uwagę zapisy jej Statutu, żartem już nie jest.

4. Z pewnością twór językowy „antypartia” wyraża bezpośrednio pewne przeżycie osób wypowiadających się, że są „anty”, czyli „przeciwni” takiej nazwie jak „partia”.

5. Niemniej sytuacja staje się absurdalna, gdy grupa osób tworzy partię polityczną a na swoim sztandarze pisze motto „antypartia”. Dla przeciętnego obywatela zdanie o treści „P jest antyP” nie jest prawdziwym. Fakt użycia nazwy „Antypartia”, w formie nazwy własnej, przydaje przytoczonemu zdaniu „prawdziwości” – podobnie jak „Mądry jest antymądry”, gdzie Mądry to nazwisko - to jednak ten polityczny ruch jest niepoważny.

6. W związku z powyższym nasuwa się pytanie oto takie: dlaczego odważni ludzie – Ojcowie Założyciele partii Antypartia - nadali jej taką ”dziwną” nazwę?

7. Nazwa „antypartia” jest nie tylko absurdalna ale – moim skromnym zdaniem - w swoim ludzkim odbiorze jest nazwą anty-budującą. No bo jak nazwać jej koryfeuszy, którzy zamiast powalczyć na tej specyficznej i zgoła niedostępnej politycznej scenie to naburmuszają się na otoczenie rozgłaszając wokół, że są „anty***", jak obecni politycy z opozycji lub pozycji.

B.

Od prawie 20 lat jestem anglofilem zafascynowanym szczególnie ich systemem wyborczym, jakim jest JOW, przez co smuci mnie ogromnie konstatacja wyłożona powyżej. Albowiem partia „Antypartia” ma wśród swoich celów statutowych zapis o treści:

„zmiana obowiązującej obecnie proporcjonalnej ordynacji wyborczej w wyborach do Sejmu na ordynację większościową z jednomandatowymi okręgami wyborczymi”.

Bezdyskusyjna jest waga powyższego celu, postulatu. Dlatego nie powinno się rzucać margaritas ante porcos mając w ręku gimbusowską wizytówkę.

C.

Z racji mojego odchylenia anglofilskiego - przyuważę rzeczy następujące:

1. Rządząca w UK partia Torysów ma w swoim 74 stronicowym Statucie tylko jedno zdanie (18 słów) mówiące o celu partii. Wniosek z powyższego płynie jeden: Torysi są politycznie bardziej otwarci na dużo szersze grono obywateli niż jest to w Polsce. Sam zamiar zmiany obowiązującej ordynacji wyborczej wymusza posiadanie szerokiego poparcia obywatelskiego. A z tym jest krucho w naszym nieszczęśliwym kraju. Polacy mają w sempiternie sprawy publiczne, co pokazuje choćby frekwencja w Referendum z 6.9.2015 roku.

2. Jest rzeczą oczywistą, że struktury partii Torysów są kompatybilne z istniejącymi w UK okręgami wyborczymi.

Nic by się jednak nie stało, gdyby „pierwsza” polska partia polityczna z postulatem „JOW” – co prawda o nieszczęśliwej nazwie „Antypartia” – skopiowała angielski mechanizm wewnątrzpartyjny poprzez dostosowanie swojej struktury organizacyjnej do postulowanych przez siebie, na razie „wirtualnych”, jednomandatowych okręgów wyborczych. Taki podział kraju na 460 okręgów opracowała Fundacja Madisona. Byłaby to wielka wartość dodana w realizacji postulatu „JOW” chociaż rozpoczęta tylko na obszarze swoich partyjnych struktur w terenie. Nadto wyraźnie odróżniająca się od praktyki polskich partii, gdzie mamy gminy / dzielnice / powiaty.

Gdyby to jeszcze wzmocnić własną nazwą podstawowej komórki organizacyjnej, nazwą bliźniaczą do jej angielskiej odpowiedniczki, jaką jest „association” czyli asocjacja (wg SJP PWN: asocjacja to m.in. ugrupowanie, zbiorowisko, zespół). Było by to naprawdę autentyczne rozgraniczenie się – na poziomie nazewnictwa - od swoich partyjnych konkurentów i z pewnością pozytywne głoszenie „dobrej zmiany” na drodze do „zmiany” ordynacji, bez agresywnego i destrukcyjnego przedrostka „anty”. Po prostu zrestrukturyzować polską wersję organizacji partyjnej na 460 asocjacji. To rozróżnienie to prawdziwa wartość edukacyjna dla społeczeństwa na polu przyswajania wartości jaką niesie ze sobą hasło JOW.